top of page

Weronika Sikorska - zestaw pięciu wierszy




1.


Panie Chlebnikow

przysporz no szczęścia

chcę żyć przypadkowo jak kwiaty

muskać trawę chorymi dłońmi, ale z uśmiechem na twarzy

akceptować kolory niebędące brakiem koloru

oswajam się z nimi jak szlachetny dzikus

pracuję, aby wymknąć się swojemu życiu

tylko, że nie mam pracy

ars sanctissima poesis wystarczy na trzy bułki z lidla i dwa pomidorowe kremiki

nie wiem jak to się dzieje, że siostrą talentu jest bieda

czy powinnam iść w ślady za Petroniuszem i wybierać epikurejskie przyjemności bezczynności

nie wiem czy to rozsądne, znajdować się poza życiem, w świecie abstrakcji i marzeń

na ile moja (nie)użyteczność przysłuży się światu

Balzac zważył dokładnie, ile nasz umysł traci przez jedną noc miłości

pół tomu dwa tomy rocznie ja bym oddała im trzem

malarce, rzeźbiarce i piosenkarce

a potem bym się zgubiła, zapijając natchnienie i radość

kto powiedział, że najpierw trzeba być człowiekiem, a potem artystą

prowokacyjne nulla dies sine linea powinno być mottem każdego pisarza

w liceum zatrzymałam się na Dziadach

trójka powiedziała mi, że język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie

to moje wytłumaczenie na niezrozumienie

potem przyszły studia

i l'art c'est le desordre zagościł po wsze



2.


Hedonizm powinien być w cenie świata

Materace w promocji przechodzące przez trzy miasta

trzy pokolenia

i trzy pokoje

przez smutki radości niepokoje ekstazy orgazmy i słowa nienawidzę

pościele po zniżce naznaczone psią śliną nie odzyskają spokoju

one chcą duszy na własność

potłuczonego szkła pod zmąconym spojrzeniem

odciśniętych zalanych ścian

za luźnych pierścieni i krwi pod paznokciami

nieumiejętnych rozkoszy tuszujących ascetów

chcę z pustym portfelem wznieść się ponad przyjemność

przybrać wyraz ulubionych kwiatów ukrywanych w spragnionych pachwinach

czarna dusza nigdy nie prosi o wodę

dlatego usta mam jagodowe

zzieleniałe gdy brakuje im pocałunków

kilometrowych doznań zalewanych cieczami

transcendentalnych wymiarów



3.


Dlaczego płótno nie może zadecydować O

Dlaczego nieprzypadkowość gestu nie może stanowić O

Malowanie to metafora kontroli

zgubiłamsięwbrakukontroli

włosie wplątało się w łysą głowę

podrapane puszki na rozpuszczonych panelach

wgniotły moją akrylową czułość

action painting jest zbyt prosty na

n

i

e

ł

a

t

w

O

ś

c

i



4.


O ósmej dwie łapałam dawno niewidziane słońce O ósmej trzy pomyślałam, że umrę na sentymentalizm

że zabiją mnie podświadome znaczenia

i pragnienia bycia antykruchym

W pokoju urosły niepokoje

ciała zgniły pod ziemią

a świat nakazuje iść naprzód, bo do ulotności można się przyzwyczaić

Jean Jacques Rousseau niesie w worku ludzi ze szkodą zamiast pożytkiem

Każdy wór jest szkodą dla umysłu i powodem na kolejną książkę

Tęskny i smętny to dwie godziny w zawieszeniu

Rzewliwe serce nie potrafi być zagłuszone

Ono domaga się racjonalizmu, który nigdy nie nadejdzie

Egzaltacja mnie zeżre jak karalucha

Liryczność się kocha i nienawidzi

Czy wiesz jak to jest być ciągle pomiędzy?



5.


Stoicy za więzienną kratą malują zielone słońca

Stoicy za więzienną kratą wykrzykują zielone słońca

To malarstwo spokoju z wykrzyknikiem i kropką nad O

Stoicy za więzienną kratą siedzą i medytują

To dźwiękowe sabaty zlewające się pod rogalem

Mam jakiś pociąg do wiedźm

Czy TLK może wyjechać spod pomarańczowej szaty

Z krzykliwych wykrzykników farba spadła na

d o b r o k o c h a s i ę z a w s z e

Łyse czarownice za więzienną kratą siedzą cicho do czasu


szept

kłódka

Harry, podaj mi zapalniczkę











bottom of page