(ilu. Daniel Raszewski)
Lecz ilu ludzi jest więcej: dobrej woli czy dobrej zmiany?
Marcin Badura
Lubię śnić koszmary bez polskich demonów.
Metodycznie pozbywaj się szału, a będę ci służył niczym płocha bestia.
Pandemia niczego nie zmienia: przed nami i w nas ta sama zatruta ziemia.
Panowie, skoro ja się tu nie mogłam włamać, tym bardziej nie dacie rady.
Pasta bezrybna, pasta bezjajeczna, pasta rasta – grunt to znaleźć dobrą karmę.
Pełna powaga to śmiech przez zaciśnięte zęby; pulsujące kąciki oczu.
Penis, gdy jest sztuczny, wygląda na smutnego; a człowiek?
Pijecie, by przeżyć; moje pragnienie jest silniejsze niż śmierć.
Pisałem chronologicznie, by wpaść w reżim segregacji; znasz właściwą kolejność?
Planowaliście zdania proste; dobrze, że zmienił się system, który was rozlicza.
Po takim krachu przestało działać nawet echo.
Po trzeciej udanej randce erotycznej blokujesz mnie nie tylko w sieci.
Po zalaniu sąsiada najbardziej przejąłem się jej wyjściem.
Pobił rekord sezonu: zebrał najwięcej owoców.
Pociąg przyczynowo-skutkowy pustoszy mi łóżko; spontaniczność obywa się bez stacji.
Podczas fazy analnej najbardziej boli mnie głowa.
Podczas spaceru znalazłem znaczek; i to był znak.
Podsumowaliście rok, żeby nas uspokoić: nic się nie zmieniło.
Pogrom występuje wtedy, gdy różnica klas jest przytłaczająca.
Pokaż mi swój fetysz, a powiem ci, kiedy umrzesz.
Polemika z samym sobą jest ostatnią deską ratunku w trumnie.
Popieraliście każde rozwiązanie, które pozbawiało was pracy; chcieliście odejść z godnością.
Poprosiłem polskich krytyków o interwencję; niczym polska policja bili na oślep.
Postacie historyczne walą oknami, a wy się wieszacie, bo macie za mało pamięci.
Potrafisz myśleć o niczym, a ja się zastanawiam, jak to możliwe.
Powiedziałam sobie, że jeśli znajdę czterolistną koniczynę, to się z tobą prześpię; i znalazłam pięć.
Powiem ci w tajemnicy, że nie ma sensu niczego idealizować.
Powiesz: ułatwiam sobie zadanie, organizując takie oderwanie; znajdź kontekst, nie śnij.
Powstał film, na którym czerwony kapturek uprawia seks z wilkiem i tylko wilk jest prawdziwy.
Powtarzajmy do skutku, powtarzajmy do przyczyny; kolejność to gra pozorów.
Powtórki z rozgrywki zjadają nasze sny o potędze jednego sezonu.
Pozwoliłem jej palić w łazience i już wiedziałem, że się ze mnie nie wyprowadzi.
Prawdziwie wątpię, gdy pojawia się coraz więcej znaków.
Prawdziwie wierzę, gdy po drugiej stronie leży człowiek.
Proces rozkładu, demonstracja słabości, elektryczny węgorz – znajdź pasujący element i go zmień.
Proponujesz seks nie swojej żonie i nie jest to twoja ręka.
Przejrzyj się w czymś tak, by zobaczyć lustro.
Przeleciałabym twój mózg – mówisz, a moje ciało zazdrości takiego wygimnastykowania.
Przestrzenią powietrzną rządzą splin doktorzy i detektywi inwektywi.
Przez trzydzieści lat nie unikałem życia; to życie unikało mnie.
Przyda nam się długi spacer, jeśli twoja anarchia nie zamieni się w protest.
Przyjąłem alkohol jak marnotrawnego syna ojciec po przejściach w przehandlowaną niedzielę.
Pytacie w listach, czy dojrzałem; odpowiadam, zgodnie z brakiem prawdy, że wada wzroku już się nie pogłębia.
Zwykle pewien rodzaj wypowiedzi dominuje nad pozostałymi; dostrzegasz różnicę?
Żyliśmy w czasach, w których miejscy urzędnicy jebali biedę.
[zrzut z 24 lipca 2021]