W pracowni
“wbijam szprychę w metalową ramę”
ten wers pożyczyłam
od pani dermatolog choć mogę i ciąć
technokratycznie (pozdrawiam rybę)
niech przecieka jak roztopione masło
/ jak u Salvadora Dali,
gdy rzeźby tracą zęby
Toujours
Liżę globus dookoła mojej głowy jakże on pięknie wiruje
nieco się zalewam śliną lecz nie przeszkadza mi to splatać mocniej węzłów na okręcie
północny wiatr dmie i pcha moje żagle w dół, czy przekroczę zewnętrzne?
tam czeka na mnie psyche z naręczem hortensji
)))
Lubczyk zapachniał mi w dłoniach
i wywołał romantyczne ptaki
drzemające przed chwilą na krzewach
i odtąd kluczą nad moją głową kreśląc
abstrakcyjne kształty wyśpiewując
pochwalne pieśni w imię
ich namiętnej natury
stroją swe piękne skrzydła
i puszczają kryształowe oczka
do mitycznych bogów
przechadzających się po leśnych traktach
na ich widok miejska dziewczyna
rozdarła swe serce na czerwonym głogu
na którym od teraz wiszą pulsujące strzępy
przypominające o szczerych
sojusznikach każdego niespokojnego pióra
Mandelbrot
Kiedy cuchnie śmierć
kolor czarny rusza się do wewnątrz
a wielobarwny na zewnątrz
kawalkaduje znaczenie słowa nieskończoność
rzuca kostkami z chleba
można je zjeść lub przygniecionym głodem
zagrać w loterię
i co teraz?
rozpłataj język na małe języczki
zawiń się pod żuchwę