Misza Sagi - zestaw trzech wierszy
- zakladmagazyn
- 23 lip 2024
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 24 lip 2024

smutni gangsterzy palą papierosa patrząc na panoramę tokio
chińskie triady ze swoich laboratoriów
przesyłają do meksyku fentanyl
kartel sinaloa przerzuca do vancouver
’ndràngheta opłaca bałtyckich bankierów
londyńskie city dba o rosyjską gotówkę
audytorzy banków opłacani na cyprze
żetony z makau sprzedawane w wiedniu
konta w bankach szwajcarskich
sto tysięcy za rzut kostką w bakaracie
wszystko chodzi harmonijnie
jak rolex jak tai chi
w zhongshan parku
małymi łykami
piję fair trade kawę
od zapatystow z chiapas
bogactwo skapuje
gdy wille z klifów
osuwają się do morza
pierwsza asztanga w roku drewnianego smoka
śni mi się singapur
superdrzewa zakwitły wiśniami
śni mi się demokratyczna
komunikacja z dżdżownicami
śni mi się graffiti
„abortować kapitalizm”
budzą mnie ruchy tektoniczne
pod twoją skórą
niebieskie szepty
pod lewym obojczykiem
próbuję je wyssać
szepcząc zaklęcia
jeszcze nie dziś; co umrze
umrze nie dzisiaj
ten świat jest czystą ziemią
amida jest twoim ciałem
rzeczy istnieją
ale oniemiałe
tylko kochankowie kandi przeżyją
lato się psuje fermentuje
buzuje podchodzi do gardła
o północy na stacji w katowicach
w tlk awansowanym do intercity
opóźnionym dwie godziny
przez „wypadek z udziałem człowieka”
lewym okiem widzę miłość
prawym śmierć zamykam oczy
a dziewczyny piękne jak vespa piaggio
śmigają na rolkach po bulwarach
dzięki fast-fashion rzeki w bangladeszu
mienią się barwami najmodniejszego koloru
przyszłego sezonu
oczyszczalnia wody kosztuje pięć eurocentów/litr
wyprodukowanie jednego t-shirtu za cztery euro
to dwa tysiące siedemset litrów wody
u mnie w pracy mam regulowane biurka
pokój do płaczu i budkę do mindflulnessu
obok wyjścia ewakuacyjnego
pewnego dnia kiedy będziemy młodzi
jak czerwcowy bób
zamkną nam korpo
zaczniemy
pracować zdalnie w leśnictwie
wklepiemy w excelu ctrl + m
wszystkie komórki dni
połączą się w jedno
będziemy hodować agrest i porzeczkę
nauczymy się mowy ptaków
potem nie opłacimy abonamentu za słońce
tańcząc policzymy wszystkie żebra nocy
wymienimy się kandi
tylko kochankowie kandi przeżyją