(recenzja tomu Wnętrze mężczyzny jest wspaniałe Przemysława Wechterowicza)
projekt okładki, Bartek Minkiewicz
Na szerszą skalę termin „kryzys męskości” pojawił się w dyskursie pod koniec XX wieku i zapoczątkował dyskusję na temat słabnącego wówczas paradygmatu tradycyjnego mężczyzny, bliskiego esencjalizmowi biologicznemu. Patriarchalna wersja męskości przestała być aktualna, a ogłoszony kryzys pozwolił na redefiniowanie wzorców kulturowych męskości. Na polskim podwórku już prawie pół wieku temu Danuta Rinn nawoływała swoim drapieżnym głosem o prawdziwych mężczyzn. Toksyczny maczyzm zaczął słabnąć i w efekcie "orły, sokoły, herosy" odeszły do lamusa. Kim są zatem mężczyźni w latach dwudziestych XXI wieku? Może warto się nad tym zastanowić i zaczekać na „partnera z rocznika 2045” [1], przybijając w międzyczasie piątkę z Żanetą Gorzką? Wyruszmy w pościg za mężczyzną, którego wnętrze jest - jak głosi tytuł tomu Przemysława Wechterowicza - wspaniałe.
Kilka lat temu manosferę zdominowała grupa anonimowych mężczyzn, działających pod pseudonimem The Red Pill. Nazwa ruchu została zaczerpnięta z kluczowej sceny Matrixa, w której bohater grany przez Laurence’a Fishburne’a postawił Neo (Keanu Reeves) przed wyborem zażycia pigułki: „jeśli weźmiesz niebieską, obudzisz się we własnym łóżku i uwierzysz w to, w co chcesz wierzyć, jeśli weźmiesz czerwoną, zostaniesz w Krainie Czarów i pokażę ci dokąd prowadzi królicza nora”. W terminologii Czerwonych pigułek króliczą norą będzie świat, w którym kobiety rządzą i pożądają atrakcyjnego, funkcjonującego w modelu darwinistycznym mężczyzny, czyli tzw. Chada. Książka poetycka Wechterowicza mogłaby pozornie odpowiadać tej retoryce, a czytelnik przed lekturą musiałby dokonać wyboru. Nie jest to jednak konieczne, gdyż w tym wypadku to nie kolor pigułki decyduje o wyjściu z Matrixa.
Tym niepasującym elementem, który odrzuca w finałowej scenie Reeves, jest Przeznaczenie, a w tomie Wechterowicza pojęcie to pojawia się już w pierwszym zdaniu i warunkuje dostęp do "wnętrza mężczyzny": „[w]nętrze mężczyzny jest wspaniałe – z gigantyczną wajchą na pół placu, z oszałamiającą na koryta bliźniaczych rzek: Cholesterolu i Testosteronu w dolince, z domkiem na drzewie, orlim piórem i papierosem za uszami” (*** [Na końcu korytarza Przeznaczenie powoli otwiera], s. 7). Analiza tego fragmentu prowadzi do odkrycia wielopoziomowej gry z symbolami. Domek na drzewie jest obiektem z uniwersum dzieciństwa, w którym mężczyzna/chłopiec bywał rycerzem zakonu Jedi, orle pióro może zostać uznane za synonim siły, a papieros za uchem posiada konotacje kulturowe bliskie maczyzmowi.
Przyjrzyjmy się bliżej mężczyźnie, który czuje się przy kobiecie do tego stopnia „męski”, że zaczyna przypominać Chada: „nie ukrywa szczęścia. Jego mocne szczęki pogodnie tryumfują, biodra układają się do fokstrota, dłonie ciążą ku jej piersiom” (*** [Tak się bał, że nie zobaczy już kobiety], s. 11). W relacji tej poza kobietą i mężczyzną znajduje się również jego matka, o czym zaraz, oraz inni mężczyźni. Mężczyzna, analogicznie do kotki obserwującej świat zza okna, konstruuje swoją podmiotowość na zasadzie porównania z niedostępnymi mu wzorcami. Dzieląca go szyba staje się przeszkodą nie do pokonania, a w efekcie mężczyzna zmuszony jest obcować ze swoim własnym odbiciem: „ [t]en w lustrze się z nim drażni, odmruguje po dłuższym wahaniu. Czy chce przez to powiedzieć, że to on, a nie mężczyzna ma romans z kobietą?” (*** [Mężczyzna mruga porozumiewawczo], s. 20). Mężczyzna przypomina więc kilkumiesięczne dziecko, które w koncepcji Lacana nadal nie przeszło fazy lustra i nie potrafi dokonać autoidentyfikacji, przede wszystkim jako istoty odrębnej od matki [3].
Relację mężczyzny z matką cechuje głęboka zażyłość. Mężczyzna spędza z nią sporo czasu, choć w pomieszczeniu obok czeka na niego kobieta. On jednak nie potrafi uwolnić się spod wpływów matki i dopiero po jej wyjściu decyduje się zabrać głos, szepcząc (*** [Matka całuje mężczyznę w czubek nosa], s. 10). Pozostając przy stadium zwierciadła, warto również zauważyć, że dziecko musi przejść kolejne etapy stadium edypalnego, w których ojciec zakazuje mu pożądania kierowanego w stronę matki. Poprawne przejście kompleksu Edypa, w koncepcji Freuda, pozwala na rozpoczęcie zdrowego życia emocjonalnego w relacji z własnym libido, z czego również korzysta Wechterowicz: „Spotkał ją kilka dni temu na cmentarzu miejskim […]. Z tego wszystkiego mężczyzna zapomniał i o ojcu, i o zniczu” (*** [Spotkał ją kilka dni temu na cmentarzu], s. 16). Zaburzone relacje rodzinne nie pomagają mężczyźnie zbudować relacji z kobietą, a strach przed stratą jawi się często w jego podświadomości.
Marzenia senne mężczyzny zasługują na dokładniejsze rozwinięcie. W jednym z nich mężczyzna śni o kobiecie – gigantycznej jaszczurce, której boi się i której pożąda, a ona odrzuca dla niego ogon. Niektóre gatunki gadów, aby zachować życie w momencie ataku lub próby schwytania, zrzucają tę część ciała. Wydaje się jednak, że pomimo tragizmu sytuacji, mężczyzna odczuwa w tym procesie pewną osobliwą satysfakcję. Zrzucony przez kobietę ogon będzie od tej pory dla niego trenem (*** [Mężczyzna miał dziś sen], s. 18). Mężczyzna śni także „męskie” sny, w których przeskakuje najwyższe budynki w mieście i jest w nich lekki niczym alpaka (*** [Był w nim lekki jak alpaka i mógł przeskakiwać], s. 8). Zdarzają mu się również sny na jawie, a w nich lewitująca, naga blondynka – kobieta katalizator, dla której mężczyzna jest w stanie nawet zdjąć slipy w ananasy i stać się pustym naczyniem (*** [Tuż przed trzecią], s. 25). Analizując ten ostatni przykład, pewnie warto zajrzeć do tekstu Marzenie senne i okultyzm, ale propozycję tę pozostawiam na marginesie. W zamian przytoczę najogólniejszą tezę z bardziej znanej pracy Freuda, konkludując – sen jest zawsze spełnieniem nieświadomego życzenia [4].
Spełniony w pewnym sensie mężczyzna, którego imię – Benon, jak można się dowiedzieć z jednego z tekstów, oznacza silnego człowieka, tworzy ciało stałe z kobietą o imieniu Wanda. Etymologia imienia żeńskiego wydaje się jeszcze bardziej interesująca. Imię to prawdopodobnie pochodzi od starosłowiańskiego słowa węda, czyli wędka: „[Wanda – legendarna królowa Lechitów] tak była piękna i miłego wejrzenia, iż uroczym swym wyglądem wszystkich patrzących na nią pociągała do miłowania; stąd zaczęto nazywać ją wąda, to jest węda”[5]. Wanda, choć łowiła spojrzenia mężczyzn, wzgardziła małżeństwem. Benon natomiast bez swojej kobiety czuje się koniec końców jak „strząśnięty na podłogę mak bez rogalika” (*** [Mężczyzna ma na imię Benon], s. 29). Co ciekawe, podobną sytuację liryczną można znaleźć w prozie poetyckiej Żanety Gorzkiej, choć konstruowaną tym razem z perspektywy kobiety: „czujesz się dziurawa i pusta w środku, uświadamiając sobie, że twój idealny mąż i idealny kochanek odszedł do innej kobiety (jego matki) […], wyjesz bezgłośnie do tego jebanego niewypieczonego croissanta (w poezji zwanego luną)”[6]. Pewnie warto podkreślić, że twórczość "ciepłej pani" i Wechterowicza łączy nie tylko podobna tematyka. Czyżby poetyki te były niczym rogalik i croissant?
Wróćmy do tomu i jego bohatera. Nie tylko przeznaczenie nie pozwoli mężczyźnie na zażycie czerwonej pigułki z manosfery,. Odtrutkami na „męskie spojrzenie”, które nb. pojawiają się także w projekcie Gorzkiej, są ironia i humor. Wechterowicz we Wnętrzu mężczyzny... niewątpliwie pisze o kryzysie męskości, robiąc to w tak dosłowny, aż przerysowany i pełen uroku sposób, że problem ten jakby wymyka się spod kontroli. Wrażenie to jest jednak złudne, bo autor świadomie wchodzi w grę z konstruktami kulturowymi, przypisanymi do przeróżnych wersji męskości. Co, jeżeli Benon rzeczywiście posiada niski poziom hormonów płciowych, a jego Wanda łowi spojrzenia mężczyzn, choć nigdy się z żadnym nie zwiąże? Może warto spojrzeć na tę postać jak na konstrukt pełen obaw, z którymi mierzą się współcześni mężczyźni i zagrać z nim w butelkę? Przeznaczenie wcale nie jest tak ślepe, jak nam się wydaje, a Wnętrze mężczyzny bywa naprawdę wspaniałe.
[1] Zob. Ż. Gorzka, Łokieć jelenia, Warszawa 2020, s. 39.
[2] L. i L. Wachowscy, Matrix, 1999.
[3] Zob. J. Lacan, Stadium zwierciadła jako czynnik kształtujący funkcję Ja, w świetle doświadczenia psychoanalitycznego. Referat na XVI Międzynarodowym Kongresie Psychoanalitycznym, Zurich, 17 lipca 1949, tłum. J.W. Aleksandrowicz, „Psychoterapia” 1987, nr 4, s. 5–9.
[4] Zob. Z. Freud, Objaśnianie marzeń sennych, [w:] Dzieła, t. I, tłum. R. Reszke, Warszawa 1996.
[5] Kronika Wielkopolska, tłum. K. Abgarowicz, Wstęp B. Kürbis, Warszawa 1965, s. 56–57.
[6] Żaneta Gorzka, Aha, Wrocław 2021, s. 21–22.
Przemysław Wechterowicz, Wnętrze mężczyzny jest wspaniałe, Wydawnictwo Afront, 2022