
Karanie milczeniem
Język porzuca moją matkę.
Widzę, jak słowa uciekają z jej oczu,
w milczeniu jak uchodźcy ze zbombardowanego miasta.
Pewnego dnia ucieka jej guzik,
Następnego dnia łóżko.
Dziś zaginął wózek inwalidzki,
pokój, w którym mieszkał
ogołocony przez lata,
imię całkowicie zdrapane z drzwi.
Obserwuję ją, jak próbuje się poskarżyć.
bo po co jeszcze miałaby przemówić?
wpatruje się w dal z nadzieją,
w przeciwieństwie do Baltazara, słowa mogą pojawić się
przed nią na ścianie,
takie, które mogłaby zsumować, podzielić i zważyć.
Ale znikają, zanim zdąży je przeczytać
pozostawiając za sobą tylko kilka brzęczących liter
które strzepuje jak atramentowe muchy.
Kiedy byłem dzieckiem, karała mnie milczeniem,
odmawiała rozmów ze mną
nieustannie przez wiele dni.
Teraz siedzi przede mną i czeka,
na nadejście najmniejszego słowa,
z szczęką szeroko rozwartą jak otwarty grób.
Wielcy poeci wojenni
Możemy być pewni, że Homer nie widział zbyt wielu walk
swoich wszystkich barwnych zbliżeń pól bitewnych.
Tylko ślepiec mógłby śpiewać hymny przelanej krwi.
Wielcy poeci wojenni zawsze nienawidzili wojny.
pewni, że wymyślą dobry rym, zanim
gaz musztardowy ich oślepi.
Mój ojciec, który walczył w czterech inwazjach—
Afryka Północna, Sycylia, Włochy i D-Day—
nigdy nie mówił o swoich ranach,
nigdy nie powiedział nam, dlaczego zasłużył na Srebrną Gwiazdę,
tylko o swoim rozczarowaniu w Tunisie
kiedy dotarła jego pierwsza paczka z domu
i otrzymał nie prowiant, o którym marzył
ale egzemplarz Wojny i pokoju w twardej okładce,
którego wagę powoli zmniejszał, wyrywając
po stronie w miarę czytania, pozostawiając ostatnią
w jakimś rowie nieopodal Mesyny.
Pieśń Salomona
Czy to prawda, że ręce twego przyjaciela są jak chmury?
Salomon Ibn Gabirol
Tak, jego ręce są jak chmury,
Chmury, które stają się ciemne i ciężkie
Gdy omiatają równinę ścierniska
Mojej klatki piersiowej i uda, chmury, które uderzają
Błyskawicą wzdłuż rdzenia mojego kręgosłupa
Tak, że moje gardło dudni
Odległym grzmotem, a moje oczy
Wyrzucają łzy – twardsze
I bardziej bezlitosne niż jesienny deszcz.
Powrót do zdrowia
Fale świszczą jak starcy
śpiący na przepełnionym oddziale, ich
przeciągające się oddechy bulgoczą
jakąś pradawną urazę.
Nie ma dziś księżyca. Tylko kilka gwiazd.
A jednak światło świeci daleko w zatoce,
jakby Florence Nightingale robiła
swój obchód przez zraniony przypływ,
klęcząc, by ochłodzić czoło
po gorączce dnia.
Śpijcie, mówi niespokojnym wodom,
to są godziny powrotu do zdrowia,
kiedy to, co zepsute, da się naprawić,
kiedy kończyny mogą się rozciągnąć,
a ciało znajdzie ukojenie.
Istnieje wiele ciemności.
Ta jest tą, która leczy.
David Bergman - ur. w 1950, amerykański profesor, pisarz, autor i redaktor dwudziestu książek. Jego najnowsza książka poetycka to Plain Sigh (2023). Mieszka w Baltimore w stanie Maryland z Johnem Lessnerem i cierpi na chorobę Parkinsona.
https://en.wikipedia.org/wiki/David_Bergman_(American_writer)
Tomasz Pierzchała – ur. w 1968 w Świdnicy, poeta, tłumacz, artysta, lektor, nauczyciel, znawca i piewca Obniżenia Podsudeckiego, badacz nurtów. Autor kilku książek z przekładami. Liczne publikacje w polskiej i zagranicznej prasie oraz w sieci. Jeden z twórców (wybór i przekład) antologii poezji ukraińskiej Końca świata nie będzie (OKiS, Wrocław, 2023). Laureat nagród poetyckich. Mieszka i pracuje we Lwowie.