grafika, Joanna Haudek
Nie wierz w to co czytasz
pisało nam się nieźle
wyznania, półprawdy
szczypta radości
łyk jęczenia
nie widziałem jej na oczy
nie chciałem jej widzieć
dopóki się nie dowiem
wszystkiego
dlatego zapytałem:
jaką jesteś śliwką?
podgrzybkiem
najlepszym do deseru
z okazji molibdenowych godów
od nich mocniejsze
są tylko tytanowe gody
ale kto by na to zważał
w laickim społeczeństwie
Nie wierz w to co widzisz
zraz obranej drogi
mówi nie zawracaj w tył
nie do końca go wyczuwam
robię sobie zdjęcie na zakręcie
pierwsze selfie w życiu
dziewicza samojebka
niech patrzą niech
macają zimnym wzrokiem
jak pęka ostatni mur
no gods, no masters
szedłem tylko prosto
dopóki nie zboczyłem
myślałem że jestem inny
ale chcę być taki sam
zakładam filtry na filtry
i tak czuję się brudny
Nie wierz w to co piszesz
Gdyby ten wiersz napisała sztuczna inteligencja
miałby wszystko, co powinien mieć. Rytm, rym,
byłby o czymś i do kogoś. Język, wyrafinowany
jak benzyna, podpalałby kolejne podniebienia,
dzielnice, światopoglądy. Najłatwiej przekonać
przekonanych, oni nie muszą wiedzieć, oni już
wierzą, mają opinie wyrobione jak bułki z odpieku.
Ten wiersz też mógłby być z odpieku, odpryski
nadopiekuńczości ukorzenią się w nierównowadze
i tak zostaną, bez liści, bez sensu. Bez wątpliwości.
Gdyby ten wiersz napisała sztuczna inteligencja,
byłby bardziej prawdziwy.